- Kai!
Otoczenie widziane przeze mnie rozmyło się jak farby na płótnie, polane wodą. Miałam rację... Kakashi użył na mnie genjutsu. Teraz wszystko było inaczej. Widziałam z odmiennej perspektywy - może dlatego, że leżę przy jednym z licznych krzewów, zamiast przy drzewie po drugiej stronie? Podparłam się rękoma i podniosłam swoją górną część ciała, po czym usiadłam. Wciąż miałam przemyki bólu głowy. Słyszałam uderzenia metalu, jakby zza ściany. Obejrzałam się na lewo i dostrzegłam Naruto wraz z Sasuke, próbujących dostać się do naklejek. Blondyn został uderzony w brzuch, co sprawiło, że upadł trzy metry do tyłu. Sasuke dosyć dobrze sobie radził. Nagle odskoczył od mistrza, a następnie w powietrzu zaczął formować pieczęci. Czyżby chciał wykonać jakąś technikę?
- Element ognia: Kula ognia!
Z jego ust wydobyła się olbrzymia kula płomieni, która pokryła teren, w którym stał sensei. Myślałam, że go trafił, lecz nasz mistrz jest przecież Jouninem. Nie dałby się tak łatwo pokonać. W momencie, kiedy czarnowłosy opadał z powrotem na ziemię, Kakashi pojawił się za nim i uderzył go w kark. Upadł nieprzytomny. Teraz został tylko Naruto, który powoli wstawał na nogi. Nie mogłam patrzeć, jak oni walczą, a ja sobie leżę. Migrena minęła, więc to był idealny czas na dywersję. Szarowłosy mężczyzna odwrócił się, tym samym "zabijając" wzrokiem Naruto. Przestraszył się, lecz nie wycofał.
- Za mało się staracie! - wykrzyczał sensei w biegu do blondyna.
Niebieskooki trącił w jego stronę trzema shurikenami, lecz ten odbił je za pomocą kunai'a. Jeden wbił się w ziemię koło mnie. Z szerokimi oczyma złapałam go i rzuciłam w stronę naszego tymczasowego przeciwnika. Gdy znalazł się twarzą w twarz z Naruto, wnet przed jego nosem przeleciał shuriken. To sprawiło, że się zatrzymał, a dzięki temu złotowłosy wycofał się. Zdziwiony spojrzał w stronę, z której został rzucony. Dostrzegł mnie i uśmiechnął się.
- A więc domyśliłaś się, że to była iluzja?
- Pewnie, że tak. - wstałam na proste nogi - Nie ze mną takie numery, Kakashi-sensei.
Podbiegłam do Naruto i stanęłam koło niego. Jest wykończony, więc muszę dać mu trochę czasu na odpoczynek. Mistrz ruszył na mnie z wielką prędkością. Zaczęłam formować pieczęci, lecz on się nie zatrzymał. Znalazł się koło mnie i wbił mi ostrze prosto w brzuch. Tak, jakby mnie. Po sekundzie, zamiast mojego ciała była tam chmura białego dymu wraz z brązową kłodą. Użyłam techniki podmiany ciała. Przyłożyłam ostrze do gardła sensei'a.
- To koniec, Kakashi-sensei.
- Możliwe, że tak. Ale... - w jednym momencie zniknął mi sprzed oczu.
Pojawił się za mną, po czym kopnął mnie w plecy. Poleciałam kilka metrów do przodu.
- ... nie teraz - dokończył z uśmiechem widocznym przez maskę.
Sasuke powoli wracał do przytomności. Dostrzegł nas walczących, a dokładniej poobijanych, leżących na ziemi.
Czarnooki wyjął z pochwy kilka shurikenów z linką zawiązaną w ich dziurze po środku. Rzucił nimi, a te obwiązały mistrza, po czym wbiłi się w pobliskie drzewa. To sprawiło, że został unieruchomiony.
- Nieźle Sasuke! - krzyknął blondyn.
Czarnowłosy wskoczył na pobliską gałąź.
- Element ognia: ognista kula!
Płomień brnął wzdłuż jednej z lin, po czym dosięgnął Kakashiego. Po następnych chwilach, wyszedł on praktycznie bez szwanku.
- Cholera... miałem za mało chakry. - odparł pod nosem, Sauske, opadając na jedno kolano ze zmęczenia.
Kakashi rzuszył na niego. Naruto, który miał chwilę na odpoczynek pobiegł mu na ratunek. Gdy sensei miał już uderzyć Sasuke, wnet ten zniknął mu sprzed oczu. Rozejrzał się dookoła, po czym dostrzegł ich koło dużego dębu.
- Jesteśmy drużyną, wspieramy się! - wykrzyczał zdenerwowany Naruto w stronę mistrza.
Jego słowa sprawiły, że poczułam się lepiej. Wstałam i dołączyłam do nich. Zmęczeni i ranni staliśmy ramię w ramię. Cała nasza trójka czekała na ruch sensei'a.
- Czyżby? - usłyszeliśmy w odpowiedzi.
Kakashi w ciągu sekundy znalazł się za nami. Uderzył mnie z łokcia w kark, zaś Naruto drugą ręką z pięści w twarz. Złapał Sasuke, i przyłożył mu ostrze do gardła.
- Naruto! Zabij Sakurę, albo Sasuke zginie!
Byliśmy zszokowani tym co usłyszeliśmy. Bałam się, że oni obydwoje zrobią co mają zrobić. Spojrzałam na prawo i dostrzegłam w jego oczach determinację. W życiu nie przystanąłby na takie warunki.
- Taka sytuacja może się wydarzyć - dokończył - Gratulacje... - puścił czarnowłosego, tym samym lekko pchając go w naszą stronę - zdaliście!
Wszyscy siedzieliśmy w miejscu, nie wiedząc co powiedzieć. W końcu jako pierwszy zrobił to Naruto:
- Taak! - krzyknął ze łzami w oczach, skacząc do pozycji prostej.
Powoli wstałam i patrzyłam dookoła. Źrenice poszerzyły mi się ze szczęścia. Czułam motyle w brzuchu.
- Od teraz jesteście prawdziwymi ninja i drużyną siódmą! - wykrzyczał do nas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz