sobota, 10 czerwca 2017

Ninja dźwięku

Byliśmy niezmiernie uradowani słowami naszego mistrza. Ja... ja będę ninja! Nie jestem w stanie opisać tego uczucia słowami. Tego trzeba samemu doświadczyć, a gwarantuję, że to cudowne. Nawet Sasuke był uśmiechnięty. Jak zawsze stał z rękoma w kieszeniach i spusczoną głową, ale kącik jego ust widniał w górze! To dobry znak. Naruto nie mógł ustać w miejscu. Zresztą nie dziwię mu się. Biegał dookoła krzycząc "Jestem ninja". On każdego potrafi ucieszyć i rozbawić.

- Dobrze... drużyno siódma! - odwróciliśmy się w stronę mistrza.

Stanęliśmy na baczność, a on rzekł:

- Musimy udać się z powrotem do wioski. Hokage ma dla nas pewne zadanie.

Tak jak powiedział - wróciliśmy do Konohy. Poszliśmy do biura, w którym znajduje się Lady Tsunade. Kiedy nas ujrzała, spojrzała nam w oczy z poważnym wyrazem twarzy. Uśmiech Naruto zniknął.

- Kakashi... - odchyliła się - stosunki z wioską dźwięku coraz bardziej ulegają pogorszeniu. Na dodatek złego, nasz ANBU został zaatakowany przez pomyłkę z rąk jednego ich ninja.

Staliśmy wyprostowani i uważnie słuchaliśmy, kiedy to sensei był pogrążony w rozmowie z przywódczynią naszej wioski.

- Jak to zaatakowany?

- Nie znam szczegółów, lecz podobno ninja dźwięku ścigał czwórkę zbiegów i używając jednej ze swoich technik trafił przebiegającego ANBU. Zbiry uciekły. Jeżeli w ogóle tam byli...

- Podejrzewasz, że...?

- Tak. Myślę, że żadnych przestępców tam nie było, a ten atak nie był przypadkowy.

- Ale po co mieli by to robić? - wtrącił Naruto.

- Naruto! - krzyknęłam na znak, by się nie wtrącał.

Tsunade leniwie spojrzała na blondyna, który stoi bliżej niż wcześniej.

- A ten to kto? - spytała wracając wzrokiem na szarowłosego.

- Naruto. Genin z mojej drużyny.

- Ach tak... - wstała, po czym podeszła do szafki, z której wyjęła jakieś akta. - Sakura Haruno! Sasuke Uchiha oraz Naruto Uzumaki! Wyruszacie na misję zwiadowczą!

'Że co?!' - pomyślałam.

- Ale... ledwo co zostaliśmy ninja - odparłam.

- Więc sprawdzimy czy się na nich nadajecie! - krzyknęła ze wściekłym wzrokiem. - Wyruszacie teraz!

Nawet nasz sensei się z tym pogodził. Słowa Hokage nie cofniesz. Wszyscy opuściliśmy pomieszczenie, a kobieta podeszła do okna i uważnie patrzyła na krajobraz wioski ognia. Zastanawiała się, co by było, gdyby ją straciła.

Wyposażeni w plecaki, a także bronie shinobi, staliśmy przed wyjściem.

- No to co? - spytał Naruto.

- Ruszamy - odpowiedział ze spokojnym głosem, Kakashi.

Wioska dźwięku znajduje się dziesięć kilometrów stąd. Nie zwlekaliśmy. Wbiegliśmy do lasu i po chwili skakaliśmy po gałęziach wysokich drzew w drodze do wykonania naszej misji. Nasz mistrz dostał kartkę z wytycznymi. Mamy udać się do ich wioski i sprawdzić akta, czy faktycznie są jacykolwiek przestępcy w ich wiosce.

- Kakashi-sensei, czy musimy wykonywać tą misję? - dopytałam.

- Oczywiście, czemu pytasz? - odpowiedział stawiając stopę na kolejnej gałęzi.

- No bo... - załapałam ręką materiał od ubrania na ręce i mocno go zacisnęłam - Ledwo co zostaliśmy geninami i już misja, w której musimy opuścić wioskę.

- Nie martw się Sakurcia. Obronię cię. - odparł Naruto ze szczerym uśmiechem w moją stronę.

Poczułam się troszkę lepiej, ale co z tego, jeżeli morze utraciło na jednej kropli? Przez następne kilka minut byliśmy w ciszy. Zagłuszył ją dźwięk czegoś co przecina wiatr.

- Na dół! - krzyknął sensei.

Zgodnie z poleceniem, zeskoczyliśmy na ziemię, a kilka metrów nad nami przeleciały dziesiątki kunai'ów. Kakashi stanął przed nami z lekka zasłaniając nas ręką. Z cienia drzew wyłoniła się czwórka nieznanych nam twarzy. Mistrz wyjął kartkę ze zdjęciem zbirów. Nie ma miejsca na pomyłkę... to oni. Po lewej stronie stał wysoki chłopak. Ma około szesnaście lat, jego usta są bardzo wyraziste, a oczy i krótkie włosy są koloru ciemno zielonego. Tuż obok niego stała dziewczyna. Wygląda na  trzynaście lat. Jej czerwone włosy prawie dotykały ziemi, a pomarańczowe oczy dodawały jej urody. Pomiędzy nimi kucał mężczyzna, który na twarzy miał kilka zaszytych blizn. Ma krótkie, czarne włosy, które idealnie pasują do jego imiczu. Każdy z osobna ubrany był w grube, zielonkawe spodnie z czarnymi i białymi plamami. Zaś na górze nosili brązowe kamizelki z bluzami pod spodem, koloru tego samego co spodnie. Na końcu stał wyluzowany chłopak na około siedemnaście lat. W ustach trzymał źdźbło trawy. Miał dość długie brązowe włosy, opadające mu na ramiona. Nagle wszyscy się uśmiechnęli.

- Cholera! - wykrzyczał Kakashi.

 Zbiegły ninja z wioski dźwięku, zniknął w jednej sekundzie. Zaraz po tym zaatakował nas. Zamknęłam oczy. Chwilę później poczułam jak coś kapnęło mi na rękę. Rozwarłam powieki i ujrzałam krew. Podniosłam wzrok do góry. Nasz mistrz stał przed nami. Przyjął na siebie atak przeciwnika, który przebił mu dłoń. W ranie tkwił kunai. Mężczyzna z duża siłą go wyciągnął i wrócił do pozostałej trójki. Językiem oblizał krew ze sztyletu. On przyprawiał mnie o ciarki. Bałam się ruszyć. Czułam, że gdy zrobię choć jeden ruch, to umrę. Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim barku. Był to Sasuke.

- Spokojnie - oznajmił.

Przełknęłam ślinę i zwróciłam wzrok na potencjalnych wrogów.

- Naruto, Sasuke - odparł pod nosem, lecz jego głos wciąż byliśmy w stanie usłyszeć.  - Naruto zajmiesz się chłopakiem po lewej, zaś ty Sasuke, tym po prawej. Ja wezmę ich kapitana. Sakura ubezpieczaj nasze tyły. Liczymy na ciebie. - odwrócił się do mnie z uśmiechem.

Pokiwałam twierdząco głową, a oni ruszyli, by stawić im czoła. Wygląda na to, że każdy z nich chce walczyć pojedynczo, gdyż rozbiegli się na różne strony. Moi znajomy podążyli za nimi. Stałam i patrzyłam tępo na jedno z drzew. Jak mam ubezpieczać ich, skoro uciekli stąd? W jednej chwili coś mi się przypomniało. Przecież ich było czterech... Cholera!
Odwróciłam się, a przed moim nosem przeleciał kunai. Słyszałam straszny śmiech, który odbijał się od drzew. Był wszędzie. Zakryłam uszy dłońmi, lecz to nie skutkowało. Czyżby to była jedna z technik wioski dźwięku? Czułam jakby głową mi pękała. Krzyknęłam raz. I drugi. I trzeci. Naruto usłyszał mnie i próbował pomóc, lecz zielonowłosy chłopak mu to nieumożliwił. Shurikenami z linkami unierochumił go. Szybko się z tego wyswobodził. Sztyletem przeciął jedną z nich, a z reszty zwyczajnie się wyszarpał. Jego przeciwnik uśmiechnął się szyderczo i ruszył przed siebie. Po chwili w cieniach lasu zauważalne były tylko jasne iskry od zderzeń kunai. Sasuke znajdował się niedaleko Naruto, lecz sam miał niemały orzech do zgryzienia. Nigdzie nie widział tego chłopaka. Desperacko rozglądał się dookoła. Nagle poczuł przeszywający ból w jego czaszce. Słyszał jakieś głosy. Z pośród bełkotu usłyszał jedno słowo, które utkwiło mu w myślach - "Skocz". Stał na wysokiej gałęzi. Z szerokimi oczyma stanął na jej krańcu.

'To jest to... Skoczę i ten ból minie. Będę miał już spokój." - mówił w głowie.

Spośród liści wydobył się jeden shuriken, który trafił go w ramię. Jego niebieska koszulka przybrała kolor czerwony w jednym miejscu. Głosy przepadły, a on zaczął normalnie funkcjonować.

- Cóż by to była za nuda, gdyby walka miała się teraz skończyć? - usłyszał.

Nie wiedział, gdzie jego przeciwnik się ukrywa. Skoczył wzwyż i zaczął formować pieczęcie.

- Element ognia: Kula ognia!

Płomień pochłonął pobliskie krzewy, tym samym ujawniając jego napastnika.

- Znalazłem cię - odparł z pogardą.

Czułam jakby moja głowa napełniania się wodą, po czym miała zaraz wybuchnąć. Bezradnie klęczałam na ziemi. Z przemęczenia straciłam przytomność i opadłam do przodu. Moje powoli zamykające się oczy dostrzegły postać zbliżającą się do mnie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz